sobota, 1 lutego 2014

Z Mózgofalkami :-) poznajemy zwierzęta ... Ale zabawa!!!

W środę, po kilku dniach spędzonych w domu z dwójką chorych dzieci, postanowiłam zaproponować im jakieś ciekawe zajęcie, łączące zabawę z nauką. Brakowało mi już bowiem naszych domowych zajęć edukacyjnych. Pomysł zrodził się sam, gdy dzień wcześniej - z braku komputera - zasiadłam wygodnie w fotelu z książką w ręku. Najpierw, za sprawą książki Martyny Wojciechowskiej przeniosłam się na Czarny Ląd, a dokładniej do Etiopii, a potem z ciekawości zajrzałam do worka z książkowymi okazjami, które nabyliśmy w ubiegły piątek we Wrocławiu.

W ręce wpadła mi książka wydana przez National Geographic pt. ,,Małe Mózgofalki poznają zwierzęta''. Nie miałam czasu w sklepie bliżej jej się przyjrzeć. Cena była na tyle niska (3.99 PLN), że zaryzykowałam i - jak się przekonałam - warto było!!! Gdy podczas nocnej lektury zerknęłam do  środka ,,Mózgofalek'', zachwyciłam się jakością ujęć rozmaitych gatunków zwierząt i atrakcyjnym - z punktu widzenia małych czytelników - sposobem prezentacji wiedzy. Jak dla mnie, REWELACJA! Nie za dużo tekstu, wiele ciekawostek, które same aż proszą się, by je przeczytać za sprawą tytułowych Mózgofalek.

Kim są owe tajemnicze widniejące w tytule i biegające po stronicach książki postacie? Otóż Mózgofalki, to objęte znakiem strzeżonym, zabawne postacie - w ilości 8 - stworzone przez autorów i ilustratora książki. Już po przyjrzeniu się kilku stronom bliżej doszłam do wniosku, że moje pociechy pokochają Mózgofalki. I nie myliłam się! W celu połączenia zabawy z nauką czytania (u Małej M.) i spostrzegawczości, refleksu i - rzecz jasna - wzbudzenia zainteresowania moich pociech światem zwierząt na kartce wypisałam imiona wszystkich Mózgofalek na paskach papieru.

Mała M. i R. na przemian losowali imię jednej z postaci, czytali je, a potem szukali jej w książce. Pierwszym zadaniem każdego z nich było skojarzenie nazw Mózgofalek z ich wyglądem. Ale była zabawa!!! A to dopiero początek. Najlepsze dopiero przed nami!!! Ile było śmiechu, gdy R. odkrył, że będzie musiał szukać ,,Ukrytego Jurka''. Mała M. zaś piała z zachwytu, mogąc na kartach książki znajdować Gubisia. Po zapoznaniu się z Mózgofalkami, strona po stronie przeglądaliśmy książkę w poszukiwaniu owych zabawnych postaci. Nie podejrzewałam, że owo ,,czytanie'' okaże się aż takim hitem. Dzieciom tak bardzo owe poszukiwania przypadły do gustu, że do końca książki pozostało im zaledwie kilka z ponad 60-ciu stron. Najważniejsze, że podczas owej zabawy nie traciły zainteresowania lekturą, a śledząc owe ,,ludziki'' momentami domagały się lektury wybranych fragmentów książki.

Czasem sama wskazywałam na warte uwagi czy zapamiętania ciekawostki, które zapamiętałam podczas nocnej lektury. Po raz kolejny przekonałam się zatem, że dobrze napisana książka (czyli atrakcyjna także pod kątem szaty graficznej i z ciekawą koncepcją prezentacji wiedzy) to właściwie gwarancja sukcesu. Starałam się nie bombardować mych pociech jakąś ogromną porcją zoologicznych wiadomości ... Zabawne postacie, ich śmieszne pozy i miejsca występowania na fotkach zwierząt sprawiały, że dzieci same domagały się odczytania danych fragmentów. Dzięki temu, że objaśnienia nie były rozwlekłe, wiedza sama wchodziła nam do głowy. O tym, że owa zabawa z Mózgofalkami była owocna przekonałam się po powrocie mej połówki z pracy, gdy dzieci podzieliły się z tatą swym zachwytem nad książką, a potem same zaprosiły go do zabawy w odszukiwanie Mózgofalek. No i - co najważniejsze - same zasypywały go faktami, które zapamiętały podczas naszej zabawy z książką ,,Mózgofalki poznają zwierzęta''. Sama radość z czytania z moimi pociechami.... Mój zasób wiedzy dzięki tej dzisiejszej zabawie także wzrósł. HURA!

P.S. Tymczasowo nie mogę dodawać zdjęć, ale może za dzień czy dwa uzupełnię wreszcie wpis fotkami!!!

Brak komentarzy: