niedziela, 5 stycznia 2014

Garść anegdotek ...:-)

Ostatnio coś rzadziej pisałam, ale mam nadzieję, że będę znów mogła na bieżąco dzielić się tym, co u nas słychać. Dziś może skupię się na kilku anegdotkach, których ostatnio jakby mniej. Oto one:

Anegdotka 1

Najświeższa to ta z piątku, gdy Mała M. nieco przez przypadek trafiła na zajęcia logopedyczne, oczarowując swym wdziękiem panią prowadzącą :-) A wszystko dzięki temu, że nasz siedmiolatek, który od kilku miesięcy pracuje nad poprawną wymową głoski ,,r'', uparł się, że nie chce, by na zajęcia prowadziła go zaprzyjaźniona mama kolegi z klasy, tylko ja. Nie bardzo chciałam ulegać, ale z drugiej strony nie miałam pewności, czy po długiej świątecznej przerwie zajęcia się odbędą. Poszłam zatem odebrać R. ze szkoły i sprawdzić, czy pani logopeda jest. Okazało się, że zajęcia normalnie się odbędą ... Usiadłam zatem na korytarzu i czekałam na ich rozpoczęcie. Dla Małej M. wrzuciłam do plecaka kilka książek z zamiarem umilenia jej czasu oczekiwania na brata. Ona jednak nie bardzo chciała ze mną zostać i czekać. Zaproponowałam zatem, by może na próbę towarzyszyła w zajęciach swemu bratu. Małej M. nie trzeba było dwa razy powtarzać. R. też chętnie przystał na ową propozycję i sam zapytał panią prowadzącą zajęcia, czy może w nich uczestniczyć jego siostra. Pani rzecz jasna się zgodziła, wzięła Małą M. za łapkę ... i cała grupa (3 uczniów i nasza czterolatka) powędrowała na zajęcia. Ja tymczasem miałam pół godzinki wolnego! Szkoda, że nie zabrałam dla siebie lekturki ... Czas jednak minął szybko i głośne zbieganie dzieci po schodach oznajmiło mi, że zajęcia skończone. Za moment na schodach ujrzałam prowadzoną przez panią nauczycielkę Małą M. uśmiechniętą od ucha do ucha. Gdy tylko mnie ujrzała, zawołała, rozbawiając panią i mnie:

Mamo, już umiem mówić DRZAZGA!!!!

Zaraz potem pani powiedziała mi, że Mała M. mówi jeszcze bardziej gardłowo od swego brata, ale że łatwiej będzie jej wymowę korygować. Pochwaliła też Małą M., że jest zdolną dziewczynką i dodała:

Ona JUŻ GŁOSKUJE!!!

Sama zaproponowała, żebym przyprowadzała ją na zajęcia z R. Tym sposobem Mała M., nasza czterolatka, będzie doskonaliła wymowę ,,r'' na zajęciach ze swym starszym bratem. Ta to ma szczęście!!! Wspaniała jest ta nasza Mała M. Gdziekolwiek ją przyprowadzę, budzi entuzjazm:-)))) Jestem z niej dumna!!!! :-)

A..Przypomniało mi się, że R. zdał mi też relację z przebiegu zajęć. Najpierw pani dała Małej M. kilka gier logopedycznych, ale po chwili nasza czterolatka żądna wiedzy :-) zapytała w pewnym momencie:

A czy ja mogę z Wami ćwiczyć to ,,R''?

Co tam gry .... dla maluchów, Mała M. uczyć się CHCE:-)

Anegdotka 2

W przeddzień sylwestra wybraliśmy się do dużego centrum handlowego na zakupy. R. z tatą kupował listwy podłogowe, a Mała M. krążyła ze mną po ,,Auchan'' w poszukiwaniu artykułów spożywczych. Chodziłyśmy od alejki do alejki, wrzucając furę jedzenia do wózka. Mała M. dzielnie mi pomagała. W pewnym momencie stanęła jak wryta, widząc kilka sympatycznie wyglądających sióstr zakonnych, które najwyraźniej również uzupełniały zapasy żywności:-) Ich widok w sklepie bardzo zdziwił naszą czterolatkę, która zaraz zapytała:

Co one tu robią???

Wytłumaczyłam jej, kim są i dlaczego ich widok w tym miejscu nie powinien aż tak bardzo dziwić Małej M. Powiedziałam też, że gdy je za moment miniemy to pozdrowimy je słowami:

Szczęść Boże!!!!

,,Siostrzyczki'' były zaaferowane zakupami, ale pozdrowienie usłyszały, a jedna nawet zatrzymała się i pogłaskała po główce Małą M. Ta zaraz się zawstydziła i ją zamurowało :-))) 

Po skończonych zakupach Mała M. domagała się zjedzenia małej przekąski. Zbliżała się godzina zamknięcia centrum, ale udało nam się zamówić jeszcze coś do jedzenie w KFC. Racząc się frytkami, Mała M. nagle zauważyła, że w kolejce w tym samym barze ustawiły się owe siostry zakonne. Tym razem ucieszyła się na ich widok i zapragnęła, teraz jakby czując się śmielej, podejść do nich i je raz jeszcze pozdrowić. Zapomniała jednak owych słów pozdrowienia, więc podbiegła do mnie niczym błyskawica i zapytała:

Mamo, tam są te KONICE ZAKONNE!!!! Jak się TO MÓWIŁO???!!!

Rozbawiła mnie prawie do łez ... Potem chyba trzy razy podchodziła do owych przesympatycznych ,,siostrzyczek'', by je pozdrowić. Raz nawet się przedstawiła, a potem przybiegła z wypiekami na twarzy, mówiąc, że jedna z sióstr zakonnych powiedziała, że ma piękne IMIĘ!!! :-)))

Z tą naszą Małą M. to nigdy nie można się nudzić, nawet podczas nudnych zakupów:-)

Anegdotka 3

Krótko przed świętami Bożego Narodzenia Mała M., wiedząc, że CZEKAMY na BOŻE NARODZENIE (bo przecież tak te święta w skrócie zwykle nazywamy), zapytała:

Mamo, to ten Pan Jezus się jeszcze nie urodził????

Uwielbiam tę dziecięcą dociekliwość!!!!

Anegdotka 4

Niedawno nasza Mała M. bystra obserwatorka wszelkich błędów w relacjach małżeńskich i nie tylko :-) nagle zwierzyła mi się:

Jak ja będę miała MĘŻA, to będzie mi zakupy nosił!!!!

Rozbawiło mnie to zwierzenie bardzo, ale w szoku byłam sekundę później, z wyraźnym niepokojem w głosie, podzieliła się ze mną swym ZMARTWIENIEM:

ALE JA nie wiem JESZCZE, JAK SIĘ TRZEBA OŻENIĆ!!!!

Uspokoiłam ją, że na czas powiem jej, co zrobić należy ...no i że ona to raczej za mąż wyjdzie, a nie żenić się będzie!!!!

Tyle na teraz!!!! Bogu dzięki za tę wspaniałą czterolatkę, która tak wiele sprawia nam radości!!!!! I pomyśleć, że gdybym przed ponad cztery laty przed Bożym Narodzeniem posłuchała kilku lekarzy to mogłabym tego SZCZĘŚCIA być pozbawiona!!!! Może kiedyś i o tym napiszę w kilku słowach....

Do miłego usłyszenia!!!!

Brak komentarzy: