środa, 29 października 2014

To był dobry dzień:-)

UFF!!!! Chyba mam już dość tego siedzenia w domu z chorymi dziećmi. Ciągnie mnie gdzieś do ludzi, a tu nigdzie wyjść samej się nie da. Do tego moja druga połowa dziś wybrała się po pracy do kina i ... zawita w nasze skromne progi dopiero jutro w okolicach 18-ej. No i cóż zrobić??? Nawet plany uczestnictwa w wieczornej Mszy św. w tygodniu wzięły w łeb, bo nie ma jak wyjść... Ja to mam przyziemne marzenia:-)

Z niedzielnego spaceru wspomnienie:-)
Na szczęście R. od rana był dziś wyjątkowo grzeczny. Od przebudzenia na moje prośby odpowiadał : TAK, co ostatnio należało do rzadkości. Nie wiem, czemu zawdzięczać należy ów stan rzeczy, ale nie dociekam i póki co chwalę takie zachowanie i cieszę się bardzo, że miło i spokojnie spędziliśmy razem w domu cały dzień. Zaraz po śniadaniu ułożył dla mnie z klocków mały obrazek (z dedykacją ,,Dla mamy''), 

Tak R. dziś zaczął dzień:-)
a potem obdarował mnie jeszcze rysunkiem z napisem ,,Dla KOCHANEJ mamy!!!!'' No ... takiej niespodzianki to już dawno mi mój kochany ośmiolatek nie sprawił!!!

To się mama miała z czego radować o poranku!!!
Mała M. zaś już dziś po długiej przerwie wróciła do szkoły. BARDZO chciała iść. Jeszcze wieczorem prosiła tatę, by ją rano zawiózł i obiecała, że szybko rano wstanie i będzie gotowa. Oczywiście, słowa dotrzymała i radosna niczym szczygiełek pognała do szkoły. Z równie wielkim entuzjazmem wróciła ze szkolnych zajęć, bo dostąpiła nie lada zaszczytu. Otóż wracała autem ze swoją przyjaciółką M. Jakaż była szczęśliwa!!! Swoją koleżankę z ławki nazywa już przyjaciółką!!! Pochwaliła mi się nawet, że dziś miała ochotę jednej ze swych szkolnych koleżanek pochwalić się, że ona i M. są już PRZYJACIÓŁKAMI!!!! Raduję się z tego faktu ogromnie wraz z Małą M., bo wiem, jak bardzo pragnęła od dawna znaleźć sobie taką bratnią duszę.... HURA!!! Ja w jej mamie mam również bliską mi duszyczkę, więc tym bardziej radość jest podwójna, a nawet poczwórna:-)


A skoro już o radosnych sprawach mowa to dziś Mała M. znów miała okazję, by uśmiechać się od ucha do ucha. Otóż nasza znajoma, Pani D., prowadząca owe fantastyczne warsztaty plastyczne zaprosiła dziś naszą pięciolatkę do swej pracowni. Zadzwoniła sama od siebie, mówiąc, że Mała M. ma zawsze taki błysk w oczach ... że uznała, że fajnie by było, żeby przychodziła tu także na zajęcia... SUPER! Szła cała w skowronkach znów... a w drodze powrotnej z dumą niosła swe prace. Zachwycona, że wreszcie i ONA ma swoje obrazki, małe dzieła sztuki:-) 

Całkiem nieźle jak na 5-latkę, myślę:)

Dziś głównie kolorowała akwarelami i nie tylko; czasem z pomocą, ale najważniejsze, że znów przez 2 godziny mogła twórczo i w miłym gronie spędzić czas!!!

Na osiołku...
Największą radość sprawiła mi swą pracą z martwą naturą.... Sama dobierała barwy, mieszała kolory. REWELACJA!!!

Pani D. narysowała, a nasza pięciolatka pokolorowała... sama dobierając barwy!!!
Tym optymistycznym akcentem kończę na dziś. Do miłego usłyszenia!!! Mam nadzieję, że już niebawem dzieci będą zdrowe i będę mogła powrócić do ambitnych planów z chwilami dla mamy:-)


Choćby tylko po to, by na fotce utrwalić swój zachwyt jesiennymi barwami ... 

Do miłego usłyszenia!!!

Brak komentarzy: