czwartek, 29 maja 2014

Święto MAM:-)

Jest taki jeden wyjątkowy w roku dzień, w którym szczególnie pamięta się o naszych MAMACH i choć czasem ciężko z powodu codziennych obowiązków i rozmaitych spraw znaleźć czas na świętowanie czy wymarzone chwile świętego spokoju to i tak odkąd urodziły się moje kochane pociechy uwielbiam ów dzień. Jak każda kobieta (chyba) od zawsze snułam plany o założeniu rodziny i dzieciach. Zawsze chciałam mieć ich pięcioro ... No cóż, nie wszystkie marzenia się spełniają, ale i tak bycie MAMĄ DWOJGA jest dla mnie szczęściem największym. I choć opieka nad dziećmi do łatwych i bezproblemowych nie należy, co dzień Opatrzności dziękuję za te moje dwa Aniołki :-) Macierzyństwo to odpowiedzialne zadanie, a nade wszystko wspaniały DAR.

Dla kochanej Mamy:-)

Już od rana wzięłam się do przygotowań ... Upiekłam biszkopt, ugotowałam galaretkę i czekałam aż stężeje, bym mogła dokończyć tort. Praca szła szybko, a to głównie dlatego, że Mała M. chętnie bawiła się sama.

Tort już gotowy!!!

Najpierw w ruch poszły klocki Lego Technic i walczące roboty, a potem Mała M. zaprosiła do zabawy księżniczki i zamek:-) Uwielbiam obserwować, jak sama się bawi ... Sama radość!

Zabawa Małęj M.
Tegoroczny Dzień Mamy świętowaliśmy późnym wieczorem, bo wcześniej plany pokrzyżowały nam wizyty u dentysty i nie tylko. Jednak po powrocie do domu zaprosiłam Małą M. i R. do stołu. Poczęstowałam ich własnoręcznie zrobionym tortem (tym razem z brzoskwiniami  i truskawkami). Wszyscy zajadali aż im się uszy trzęsły. Dzień później odwiedziła nas teściowa, która nawet pochwaliła ów wypiek. Cieszę się, że smakował ... Do dziś ostał się tylko jeden kawałek.

Najprzyjemniejszą dla mnie chwilą był moment, gdy dzieci obdarowały mnie przygotowanymi specjalnie na tę okazję upominkami. Do łez prawie wzruszyła mnie nasza czterolatka, która w prezencie dała mi swą lalkę zapakowaną w biały papier i owiniętą kolorowym sznurkiem. Do tego był też rzecz jasna rysunek ... jak zawsze oryginalny i jedyny w swoim rodzaju :-) Tym razem pokolorowany na fioletowo wizerunek smoka...

Laurka od R. 

R. zaś wręczył mi książkę, którą sama na tę okazję kupiłam ... bym miała coś co lubię:-) Dzięki temu mam co czytać. Już czekam na wolne chwile, by nocą zatopić się w lekturze znanego podróżnika Pałkiewicza o Amazonce. Stron chyba z 450 ... To jednak nie jedyny prezent. W szkole bowiem nasz ośmiolatek przygotował piękne drzewko szczęścia i śliczną laurkę.

Laurka od serca dana:-) Błędów nie widzę:-)))))
Bardzo się ucieszyłam, ale największym upominkiem był i tak dla mnie wynik z testu końcoworocznego. Okazało się bowiem, że był jedynym uczniem w klasie z bezbłędnie rozwiązanym testem. HURA! Może to nic wielkiego, ale przynajmniej mam satysfakcję, że czas kiedy nie pracuję, by opiekować się dziećmi nie należy do zmarnowanych. Tym bardziej, że R. dużo choruje i mamy czasem co nadrabiać...

Cieszę się, że mimo ,,zakręconego'' bardzo dnia, udało nam się znaleźć chwilkę na wspólne świętowanie. Nie ukrywam, że w tym dniu często uciekałam myślami do początków mojej macierzyńskiej ,,kariery'', zwłaszcza do tych wyjątkowych chwil, gdy takie dwa małe oseski wtulone w moje ramiona piły matczyne mleko!!!!! Wspaniale być MAMĄ na co dzień i od święta. Chylę czoła przed Tobą, Mamo, i z każdym rokiem wzrasta mój podziw dla Ciebie ... że w tak trudnych czasach potrafiłaś wychować na ludzi :-) PIĘCIORO DZIECI!!! Dopiero, gdy samemu zostaje się rodzicem człek staje się świadom, jakie to momentami karkołomne wręcz zadanie:-))))

Do miłego usłyszenia!!!

Brak komentarzy: