Mamo, dawno nie było pizzy. Zrób pizzę. Ja Ci pomogę.
Przygotowanie owej włoskiej specjalności wymaga czasu i nakładu pracy, więc - już tradycyjnie - ja zajęłam się gotowaniem, a mała M. - swoimi lalkami. Czesała im włosy i ubierała mówiąc:
Ta moja mała lalka chce być elegancka.... Będziesz elegancka i w dobrym nastroju (ooo skąd ta mała wie, że strój i nastrój idą w parze?!).
Rozbrykane lale momentami jednak nie chciały jej słuchać, więc karciła je słowami:
Kolejnym razem, jak nie będziesz mnie słuchała to nie pójdziemy do żadnego przedszkola ani do żadnej szkoły! (Biedna lala, choć z drugiej strony R. chyba by się ucieszył na te słowa:-)).
I tak na gotowaniu i lalek czesaniu upłynęło nam przedpołudnie.
Mała foto-zagadka:-) |
Igły na wodzie |
Ale zabawa! |
Sam eksperyment bardzo zainteresował zarówno M. jak i R. Okazał się także doskonałą szkołą cierpliwości i precyzji. Delikatne położenie na wodzie pincetą cienkiej igły, a potem także patyczków do nauki liczenia, wymagało nie lada precyzji, zwłaszcza od mej trzylatki. No i sama pinceta była pierwszy raz w jej łapkach!
Parowiec mego 6-latka! |
Morze i ŁÓDKA małej M. |
A co jak mam robić? Tylko tak SIEDZIEĆ I SIĘ GAPIĆ?!!!
Dostała zatem ode mnie parowiec, namalowała morze, a potem wycięła swą (oryginalną bardzo) łódkę!
Podczas zabawy zrodziły się w mej głowie kolejne pomysły, ale to już materiał na kolejne popołudnia i wieczory.
Pozdrawiamy z pokładu naszego PAROWCA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz