Moim dzieciom jakoś szczególnie spodobały się pirackie dni i dziś także rozpoczęły dzień od rozbicia pirackiego namiotu i założenia pirackiego stroju (piracka chusta i broń za pazuchą:-)). Razem świetnie się bawili pirackim statkiem. Potem jednak nagle pokój piratów zamienił się w szkołę, do której z uśmiechem od ucha do ucha i plecakiem na plecach biegała Mała M. R. był panem nauczycielem, który wymyślał różne zadania dla swej uczennicy.
|
Wesoły plecaczek Małej M. |
I, jak to w szkole bywa, po lekcjach Mała M. wręczała mi sporządzoną przez ,,pana w szkole'' listę niezbędnych rzeczy na dzień kolejny. Kreatywność R. dała o sobie znać - raz rysowali plan swojego mieszkania, innym razem z pustej rolki zrobili dom-palmę :-) Mała M. zachwycona zabawą biegała po mieszkaniu, wyczekując rozpoczęcia zajęć, sygnalizowanego dzwonkiem w kształcie św. Mikołaja ... Zabawa na 102!
|
Drzewko-dom ze szkoły R. |
Ja tymczasem gotowałam obiad, żeby móc zabrać dzieci do biblioteki. Ostatnie prawie 3 tygodnie spędziliśmy w domu, walcząc z infekcją i wyjście po nowe książki stanowiło nie lada atrakcję. R. marzyła się kolejna książka o mieście Mamoko ... I jakaż była jego radość, gdy zaraz po wejściu do biblioteki zobaczył wymarzoną lekturkę. Oczywiście, już dziś stoi na naszej półeczce i od niej właśnie R. rozpoczął przeglądanie bibliotecznych łupów. Mała M. też sobie znalazła coś dla siebie. Stosik był dość pokaźny, ale po ostrej selekcji w torbie wylądowały (jedynie!) 33 książeczki.
|
Pirat CZYTA |
Między nimi znalazło się kilka o tematyce pirackiej.... tym bardziej cieszyłam się z naszych odwiedzin w bibliotece.
|
Krótki list do Małej M. |
Planowana wizyta w bibliotece to także okazja, by włączyć ją w naukę czytania. I tak przygotowałam krótki tekst o naszym planie dnia dla Małej M. Przeczytała go z radością i była dumna z tego, że wie, co dziać się będzie. Do tego przeczytałyśmy kolejną, 14-tą już część cyklu ,,Kocham czytać''. Aż mi się wierzyć nie chce, że w tak szybkim tempie nasza trzylatka nauczyła się czytać aż tyle sylab ...
|
Nie mogło zabraknąć nowych konstrukcji... |
Po powrocie do domu i zjedzeniu obiadu zasiedliśmy razem, by delektować się lekturą. Czytało mi się przyjemnie i z każdą przeczytaną książką stawałam się coraz bardziej senna. Miałam nadzieję, że moje pociechy zdrzemną się nieco, a ja wraz z nimi ... ale niestety, nic z tego. Oboje wytrzymali do późnego wieczoru, bawiąc się w kierowców i piratów. Zawsze zastanawiam się, skąd czerpią tyle energii .... :-)
Tyle na dziś z pokładu naszego pirackiego statku ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz