Nie zapomniałam jednak o mych chorych pociechach i, po zapakowaniu do dwóch toreb stosów książeczek, pobiegłam do biblioteki, by je wymienić. R. zamówił sobie kolejną pozycję z serii o Miasteczku Mamoko, a Mała M. - o Martynce. O dziwo!!! Mimo, że biblioteka w małym mieście, udało mi się spełnić oba czytelnicze życzenia moich pociech. I tak, zaraz po powrocie, każdemu wręczyłam pokaźny stosik nowości.
Cóż za wspaniały WIDOK! Oboje sięgnęli po swe książeczki i z wypiekami na twarzy przeglądali, jakie to niespodzianki przyniosłam im dziś z biblioteki. Zaczęła się KSIĄŻKOWA UCZTA. Mała M. najpierw sama chciała sobie ,,poczytać'', czyli poprzeglądać i poopowiadać. Usiadłam więc przy R. i z wielką przyjemnością oddałam się czytaniu mojemu sześciolatkowi. Rozpoczęliśmy - rzecz jasna - od ,,Dawno temu w Mamoko'', a potem już czytałam i czytałam ... Gdyby nie pora posiłku, chyba jeszcze teraz czytalibyśmy nasze książkowe nowości. Po lekturze R. zasnął i obiad musiał poczekać :-)
A tu chwila na lekturę po kąpieli ... |
Pod moją nieobecność Mała M. narysowała rodzinny portrecik, który bardzo mi się spodobał ...
zwłaszcza MAMA Z MAŁĄ M. ... w butach na wysokich OBCASACH, ma się rozumieć :-)
Pozdrawiam wszystkich miłośników czytania i ... do usłyszenia już jutro!
A ... zapomniałam dodać HASŁO DNIA:
Siedzimy przy stole, jemy obiad. Nagle Mała M. mówi:
Ojjj SPODNIE MI SIĘ POPRUŁY .... :-)
No cóż ... gazy uciekły i bardzo trafnie to ujęła. Nie wiedziałam, że takie określenia są jej już bliskie .... :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz