Miało już być świątecznie i wiosennie, ale dzieci znów coś do wody ciągnęło ... :-)
Gdy tylko dałam im wolną rękę, w ruch poszły statki, łódeczki, ludziki i w wannie zrobiło się tłoczno. Mała M. jednak nie mogła dosięgnąć swego okrętu i musiała zadowolić się mini bajorkiem. Wielkość miski jednak jej nie przeszkadzała. Oboje świetnie się bawili!
Jak się później okazało nie był to koniec zabaw ze statkami i piratami w roli głównej ... Gdy tylko R. zobaczył puste pudła po regałach, które zakupiliśmy dla Małej M., miał już gotowy POMYSŁ, jak je wykorzystać. Nożyce, taśma klejąca i ... R. wziął się do roboty - budowy pirackiego statku.
Kilka cięć nożycami i kadłub gotowy ...
Pokład na zamocowanie koła sterowego też już gotów ...
Koło sterowe narysował i wyciął tata, ale jego oryginalne mocowanie to pomysł i wykonanie R. (!)
Owe ażurowe dodatki też autorstwa taty (relingi), ale przymocowana do liny kotwica to już samodzielna praca R.
R. oczywiście chciał mieć maszt i żagiel, więc z pomocą taty (z kartonu i styropianu) zrobił maszt wraz z olinowaniem. OKRĘT PIRACKI GOTOWY!
AHOJ! Płynę w rejs!!!
Najbardziej jednak rozbawiła mnie rozwiązując linę i cumując statek do szafki w korytarzu, tłumacząc mi:
Muszę przywiązać statek do drzewa, żeby sam nie odpłynął!!!
Zastanawiam się, skąd ona to wszystko wie???!!!!
Inne hasła zasłyszane podczas jej zabawy były równie zabawne:
Trzeba zarzucić lasso! czy
Nie tracę żadnej równowagi!
Jak niewiele potrzeba dzieciom ... Karton, nożyce ... i zabawa na całego! Znalazł się czas na opowieści o Niedzieli Palmowej ... Nawet zaczęliśmy robić wielkanocne ozdoby, ale o tym już niebawem.
Z pokładu pirackiego statku AHOJ pozdrawiam wszystkich ... Do usłyszenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz