Poniedziałek niestety powitał nas deszczem. Musiałam nieco się pogimnastykować rano, by wszystkim znaleźć odpowiednią odzież. W miarę bez problemu dotarliśmy do szkoły, ale w drodze powrotnej rozpadało się na dobre. Musiałam jeszcze wejść na targ, a że lało jak z cebra, gdy wróciłyśmy do domu okazało się, że przemokłam do suchej nitki mimo tego, że moja kurtka z założenia należała do nieprzemakalnych. Mała M. schowana była pod folią w wózku, ale nóżek schować się nie dało i buty całkowicie przemokły. Mokra odzież nie chciała schnąć, więc idąc po R. w południe musiałam na szybko znaleźć jakieś inne buty dla niej. Biedaczka, jechała w adidasach dwa numery za dużych :-) Grunt, że tym razem wróciła z suchymi stópkami ...
|
W wazonie LATO, a za oknem deszcz ... |
Deszcz raczej nie miał zamiaru ustąpić, więc po szkole zaproponowałam dzieciom odwiedzenie biblioteki. Moim molikom książkowym dwa razy zaproszenia powtarzać nie musiałam. Za moment książki były spakowane, tym razem w kilka reklamówek, żeby uchronić je przed deszczem. Zarówno Mała M. jak i R sami wybrali coś dla siebie, ja też co dorzuciłam i nawet nie wiem kiedy, na biurku pani bibliotekarki urósł ogromny stos. Po przyjściu do domu przejrzałam zawartość toreb i doliczyłam się 23 książek. I znów mamy co czytać!
|
Nasz sposób na deszczowe dni ... |
Zaraz po powrocie do domu zajęłam się obiadem, a gdy tylko znalazła się wolna chwilka zabraliśmy się za przeglądanie bibliotecznych łupów. Mała M. wybrała coś dla siebie, R. też, a ja spełniałam te ich czytelnicze życzenia. Gdyby nie konieczność wyjścia do dentysty, czytalibyśmy do wieczora... Sama uwielbiam te dziecięce lekturki i z ogromną przyjemnością czytam moim pociechom, zwłaszcza gdy w domu pojawiają się nowości. Wizyta u dentysty spowodowała, że dopiero po 20-ej wróciliśmy do domu, ale na szczęście znalazł się czas na czytanie przed snem. Dałam nawet dzieciom wybór: bajka w TV czy książka? Oczywiście, wybrały książkę! Zaczęłam od czytania książek zgodnie z wyborem naszej trzylatki. Potem przyszła kolej na R. ... który z całego stosu wybrał kolejną pozycję z serii detektywistycznych książek, w których Maja i Lasse rozwiązują zagadki niczym prawdziwi detektywi. Nigdy wcześniej nie czytałam dzieciom tego typu literatury, ale gdy raz przyniosłam pierwszą książkę z serii ,,Tajemnica ...'' R. nie może się oderwać ... i za jednym lub dwoma posiedzeniami czytamy całość.
|
,,Tajemnica meczu'' ... |
Podobnie było i wczoraj. R. jako lekturę do snu wybrał sobie ,,Tajemnicę meczu''. Co kończyłam rozdział, R. mówił: ,,Mamo, jeszcze jeden, proszę!'' i tak przeczytałam mu połowę książki. Zegar jednak nieubłaganie wskazywał 21.30 i trzeba było pójść spać. Już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła kontynuować czytanie.
Warto jeszcze wspomnieć o wizycie u dentysty. R. był bardzo DZIELNY. Okazało się, że ma 2 ubytki, a nie jeden i musiał długo siedzieć na fotelu. Ani nie pisnął. Mała M. usiadła sobie w jego nogach i dokładnie śledziła każdy ruch pani dentystki. Sama BARDZO chciała, by pani doktor i jej zajrzała do buźki i wymyśliła na miejscu, że boli ją ząb :-) Nie mogła się już doczekać, kiedy i ona zasiądzie na fotelu i ciągle pytała:
A kiedy MOJA KOLEJ?!!!
Jak pani doktor nadal zajmowała się R. rzekła:
Mówiłam, żebyś zobaczyła moje ząbki ...
Wreszcie przyszedł i na nią czas, i sama zasiadła na fotelu. Denerwowałam się bardzo ... i zmartwiłam, gdy usłyszałam, że ma już jakąś maluteńką dziurkę i trza będzie borować. OJOJOJ! - pomyślałam .... Mała M. jednak wcale się nie zmartwiła ... Wprost przeciwnie! Była ZACHWYCONA, że i u niej pani doktor coś znalazła i będzie mogła, jak R., leczyć sobie ząbki!
Tym (dla mnie mało) optymistycznym akcentem kończę! Do usłyszenia!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz