Zaczęło się chmurzyć i wiedziałam, że może nie być tak dobrej widoczności aż do późnych godzin. Postanowiłam zatem pojechać znów tam, gdzie ostatnio, by ujrzeć to co już znam, a przy okazji odkryć może jakieś boczne drogi. Dotychczas bowiem jechałam głównymi drogami. Pora zatem, by nieco zboczyć z kursu :-)
Podobnie jak w czwartkowy wieczór udałam się do wioski Siedlce. Minęłam figurę św. Floriana i ... tuż za kościołem, zamiast jechać główną, skręciłam w prawo. I już pierwszy widoczek bardzo mnie ujął ...
Łany zbóż ... sielsko mi! |
Pola porośnięte zbożami, a wśród nich polne kwiaty, które przypominają mi o czasach dzieciństwa ....
Chabry ... a maki gdzie? :-) |
Czy z tego będzie chleb? |
Nie wiem, w czym tkwi siła ... ale łany zbóż uwielbiam, więc znów także, by podzielić się ich widokiem z Małą M. i R. utrwaliłam je na fotkach. I tak jechałam dalej wolno, bo droga nieco wyboista aż tu nagle mnie zamurowało nieco ...
Ruina, a szkoda... |
Przed oczami wyrosła budowla, a właściwie jej ruina, którą kiedyś widziałam z daleka jadąc szosą w kierunku domu. Okazało się, że to prawdopodobnie jakaś dawna kaplica cmentarna .... Muszę doczytać, co się tu działo, że tylko tyle po niej pozostało.
Czyżby SZARAK? |
Znów wśród zbóż... |
Zając prosto, a ja w prawo w stronę pól i małego zagajnika ...
Znów sielsko mi tylko komary gryzą |
A tu znów pola pełne zbóż, chabrów i nawet MAK się znalazł ...
Jest i MAK... |
Droga jednak okazała się nieprzejezdna. Mnóstwo błota na ścieżkach, a w lesie rozległe kałuże, a nad nimi komarów mnóstwo.
Postanowiłam zawrócić. Po drodze jeszcze dwie fotki ciekawych tropów ...
które wykonałam z pełnym poświęceniem :-) nie zważając na całe chmary bzykających komarów. Do dziś czuję te ukąszenia .... Ale warto było!!!
Ależ tu dużo wody ... |
Robiło się późno, więc trzeba było wracać. Zatrzymałam się jeszcze w wiejskim sklepiku, bo obiecałam dzieciom, że przywiozę im z wycieczki soczki ... Słowa dotrzymałam, a sobie też sprawiłam przyjemność. Kupiłam pyszne lody, które na miejscu na spokojnie zjadłam...
Od domu dzieliło mnie już kilka kilometrów. Ciągnęło mnie gdzieś jeszcze, tym bardziej, że nagle jedna z odnóg głównej drogi prowadziła w kierunku grobli.
Musiałam zbadać, dokąd prowadzi ... Znów jednak dużo błota, a najbardziej zaskoczył mnie widok wody na polach ...
Przez moment zastanawiałam się, czy to aby nie pola ryżowe :-)
Najdziwniejsze były jednak odgłosy ... Niczym z filmów grozy :-) Czasem tylko wesoło zarechotała żaba. Próbowałam ją dostrzec w wodzie, ale komary tak bardzo mnie już pogryzły, że musiałam uciekać ...
Dobrej nocy ... i do miłego usłyszenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz