Dziś, ze względu na późną porę, więcej obrazów niż słów. Postanowiłam bowiem podzielić się pracami, jakie Mała M i R wykonali w międzyczasie. Niestety z powodu złego samopoczucia rodziców musieli przez kilka dni dużo bawić się sami.
Pierwszego dnia, gdy zostałam sama w domu z gorączką i 2 moich pociech byłam przerażona, jak sobie poradzę. Nie miałam siły nawet wstać po kubek herbaty. Moje dzieci jednak tego dnia spisały się na medal. R. zaraz rano przybiegł do mnie i zapytał z troską w głosie o moje samopoczucie. Mała M. też była zmartwiona moim stanem, ale chyba bardziej się przejęła swoim pustym brzuszkiem ... bo pierwsze jej pytanie do mnie z rana brzmiało: Mamo, a będziesz nam gotować ???
Czułam się tak okropnie, że gdyby nie dzieci to sama przeleżałabym w łóżku cały dzień. Może jakąś kanapkę bym zjadła, ale z dziećmi na taki ,,luksus'' nie mogłam sobie pozwolić ... Jakoś dałam radę! Na szczęście oboje bawili się tego dnia sami aż do powrotu taty z pracy. R. opiekował się Małą M. i jakimś cudem obyło się bez sporów. Byłam z nich dumna. Oczywiście podziękowałam im i pochwaliłam ich za tak wspaniałe zachowanie.
Kolejnego dnia do grona chorych dołączył tatuś ... i dzieci znów musiały same znajdować sobie zajęcia. R. wymyślał zabawy samochodami, budował z klocków:
...... a mała M. najchętniej rysowała. Nawet, gdy sama padła ofiarą paskudnego wirusa w chwilach poprawy samopoczucia siadała i rysowała... Dziś doliczyłam się prawie 50 prac. Wybrałam niektóre .... Gustowała tym razem w rodzinnych portretach. Szczegóły poniżej ...
Mała artystka rysowała te prace w kilkanaście sekund tworząc stosik ... Niestety gorączka uniemożliwiła mi zapisanie autorskiej wersji. Jak domniemam, na górze - nasz mały rodzinny portrecik. MAMA w zwiewnej sukni z TATĄ za ŁAPKĘ (jak to zawsze mówi Mała M.). Oczywiście jest i Mała M. trzymająca swego tatusia za rączkę:-).
Tata, odkąd zachorował no i ostatnio więcej był z nami, ma wyraźnie wzięcie .... To właśnie jego portret. Stworzyła ich całe mnóstwo ...
Dwa dni temu odwiedziła nas babcia, więc i ona została utrwalona na papierze przez naszą artystkę. Scenka rodzajowa - babcia pcha wózek z Małą M., a za drugą rękę prowadzi swego syna, czyli tatusia Małej M. Można paść ze śmiechu:-). Coś chudziutki tu ten tatuś....
Najbardziej jednak rozbawił mnie wczorajszy poranny rysunek .... (poniżej)
Dzielny Tatuś idzie w deszczu .... Nie zabrał parasola, bo zapomniał .... - skomentowała Mała M. Widzę, że tata walczący z gorączką wyraźnie zaimponował swej córeczce ....
Powstało także mnóstwo dziwnych prac ... U góry jakaś postać z elementami fizjologii .... :-) ...
a powyżej jakieś ludziki ... Tylko nie wiem, kim jest ta duża postać z szeroko otwartą buzią?!!! Muszę koniecznie poprosić artystkę o wyjaśnienie :-).
Znalazłam jeszcze dokumentację rodzinną - ubieranie choinki oczami Małej M. , właściwie dwóch choinek. Widzę, że nasza artystka oddała zgodnie z prawdą, że choinki są dwie .... jedna większa od drugiej :-).
Tych prac mam tyyyyyyle, że blogu nie starczy ... Na koniec zatem wspólna praca R i M. Najpierw nasza trzylatka narysowała jakąś postać, a R. żółtym pisakiem od niechcenia coś dorysował:-). Najlepsze są te cyfry ... do odczytywania w lustrze:-) ... no i ludziki są świetne.
Na dobranoc mój ulubiony portret (już nie w czerni na szczęście) - MAMA, TATA i między nimi MAŁA M. (o dziwo na różowo!!!)
Jutro może uda mi się już coś więcej o samych Świętach napisać i przedstawić kilka prac R. dla równowagi :-).
Dobrej nocy .....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz