środa, 19 grudnia 2012

Środowe zabawy ...

Środa to dzień mego wieczornego wyjścia, stąd musiałam zorganizować się tak, by obiad był szybki i starczyło czasu na kolejną porcję zabaw z dziećmi. Mała M. od rana miała ochotę na samodzielne zajęcia. Zaczęła od układania puzzli z rycerzami, potem sama wybrała kolejną grę. Z niezwykłym skupieniem na twarzy stukała i stukała aż stworzyła taki oto obrazek.


Na sylabki jeszcze nie była gotowa, ale po powrocie ze szkoły z zapałem zabrała się do czytania. Byłam mile zaskoczona tym, że zapamiętała prawie wszystkie połączenia z P wprowadzone wczoraj. Słuchałam, patrzyłam i ogromnie cieszyłam się, jaka bystra ta nasza trzylatka.


Rozpoczęłyśmy od czytania, by przejść do zabaw sylabkowych. Najpierw - sylabowe śnieżki. Potem mała M. dopasowywała do nich małe śnieżynki (do pary),


by następnie ulepić prostego sylabowego bałwanka i małą sylabkową kompozycję. Wszystkie czynności wykonane na medal:-).


Największą frajdę sprawiła jej zabawa w znajdowanie mamy (lub taty) dla małego bałwanka. Przy okazji musiała nieco pogimnastykować swe szare komórki, bo - dla utrudnienia - ja nie nazywałam bałwanka tylko pytałam o jego imię (czyli konkretną sylabkę) w kontekście koloru jego czapki. Tu też Małej M. świetnie szło. Pewną trudność sprawia jeszcze rozróżnienie między O a Ó, ale wierzę, że za dzień czy dwa i to opanujemy.


Na deser czekał przygotowany dla obojga mini komiks. Dzięki pieczątkom cioci A. stworzyłam prosty obrazek, który odczytałam z Małą M., a R. uzupełnił według swego uznania. Oto nasza sylabkowa wersja:


Najbardziej rozbawił mnie R. i jego wpisy. Dwa były bez zastrzeżeń, zaś język św. Mikołaja z obrazka powalił mnie na łopatki.


Oddzieliłam tylko kreską wyrazy i na nowo zapisaliśmy (teraz już wspólnie) bardziej zrozumiałą wersję.



WIECZORNA LEKTURA

A z innej beczki. Moje dzieci ostatnio zafascynowane są BIBLIĄ. Mała M. wskoczyła mi na kolana i chciała tylko czytać i czytać, a R. też przeglądał pospiesznie kartki, by zobaczyć, co będzie dalej. Najbardziej zaszokowała go historia Kaina i Abla. Chciał bym znów przeczytała, ale przed snem ODMÓWIŁAM. Wybrałam o cudach Jezusa .. no i tu największe wrażenie zrobiła na nich scena - Jezus kroczący po wodzie. Sześciolatka zafascynował sam fakt CHODZENIA PO WODZIE, zaś Mała M. w nieskończoność chciała oglądać tę część obrazka, gdzie Jezus podaje rękę i wyciąga z wody ,,tonącego'' Piotra. Nie wiedziałam, że ta święta księga aż tak ich zainteresuje. Już się cieszę, że znów coś wspólnie odkryliśmy:-).

No i na zakończenie jedno z powiedzeń Małej M. Dziś czasem rozrabiała ciut, a potem mówiła:
Uśmiechnij się do mnie, MÓJ SKARBIE!!! Ostatnio często do mnie mówi jak o skarbie:-). ...

Tyle na dziś ... Pozdrawiamy :-)



Brak komentarzy: