Celem wycieczki było zbadanie właściwości lodu, a właściwie przyjrzenie się z bliska dwóm stawom, które widzimy na co dzień z okna.
Podeszliśmy na bezpieczną odległość i BADALIŚMY LÓD. Dzieci były zachwycone ... Lód dało się łamać i podnosić. Przyglądaliśmy się odciśniętym w lodzie , niczym dawniej w skałach, roślinom. Piękne wyżłobienia ...
Zwracałam uwagę na grubość pokrywy, pęcherzyki powietrza ... ale najlepszą zabawą było zamykanie oczu i zgadywanie, czy rzucony kawał lodu wpadł do wody czy też rozbił się o taflę na kawałki.
R. zaś przenosił kawały lodu na trawę układając je niczym mozaikę. Na jednym z kawałków dostrzegł maleńką muszelkę!
Potem spaceru cd. czyli do naszego ulubionego zakątka nad rzeką. Chcieliśmy sprawdzić, jak to miejsce wygląda teraz. Jeszcze tydzień temu było skute lodem, na którym siedziały kaczki .... A dziś - jak wiosną - śniegu ani śladu. No czasem jeszcze przepłynęła jakaś kra ...
Woda przezroczysta, więc i muszle znaleźliśmy ... Nie mogło oczywiście obyć się bez głównej atrakcji - wrzucania do wody kamyczków ....
A oto część łupów, które udało się wyłowić z rzeki ... Niby tylko 2 muszelki i kilka kamyczków, ale dla Małej M. to prawdziwe skarby!
Dzieci co jakiś czas przybiegały do kuchni i potrząsały słoikami, by zobaczyć co z tym lodem ...
CHCĘ CZYTAĆ SYLABKI!
Podziwiam tę jej wytrwałość i zapał. Cieszę się, że taką czerpie radość z nauki czytania!
Tyle na dziś. Jutro rano pędzimy znów do modelarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz