Dziś, mimo tego, że wstałam o piątej i sprzątałam przez pół dnia pokój R. (do końca jeszcze daleka droga!), o dziwo jeszcze się trzymam i nawet na pisanie mam ochotę. Korzystam zatem z tych kilku chwil, by podzielić się tym, co u nas słychać.
Od początku tygodnia pogoda sprzyja spacerom, więc mało siedzimy w domu. W dodatku dwa razy R. szedł na zajęcia modelarskie i czasu na wspólne wyjścia nie było wiele. Udało się nam jednak znaleźć chwilę na wspólne spacerowanie. Wczoraj umówiłam się na spotkanie na grobli z koleżanką z trójką dzieci. Ale była zabawa!!! Oboje szczęśliwi. R., bo miał koleżankę (rok młodszą), z którą mógł biegać z górki na pazurki, rwać trawę, by potem obrzucać się nią nawzajem. Biegał jak szalony! Mała M. zaś była cała w skowronkach, bo miała do opieki dwuletnią dziewczynkę, którą trzymała za rączkę i próbowała prowadzić. Jednak ów mały ,, krasnoludek'' lubi chodzić własnymi ścieżkami i to raczej Mała M. była prowadzona :-). Ów widok Małej M. trzymającej za rączkę młodszą od siebie koleżankę zapadł mi w pamięć! Nasza trzylatka była taka szczęśliwa!!!!!!
Skoro na wspólne spacery czy zajęcia w domu czasu mało, staram się wykorzystać czas spędzany w drodze ze szkoły. Wczoraj przyniosłam R. do szkoły aparat, by mógł w drodze powrotnej fotografować wiosnę wokół siebie. Naszą zabawę w botaników-fotografów rozpoczęliśmy od drzewa w pobliżu szkoły. Często mijamy platan, drzewo rzadkie, a dzieciom mało znane. Najpierw uważnie przyglądaliśmy się jego korze,
a potem zadzieraliśmy nosa wysoko do góry, by popatrzeć na owe śmieszne, owłosione kuleczki:-). Mam nadzieję, że po takich obserwacjach nazwa została utrwalona. Pora iść dalej przed siebie ...
I tak spacerkiem zawędrowaliśmy w okolice starostwa, by pooglądać inne ciekawe rośliny. Dzieciom spodobała się mała brzózka, oglądnęli ją bardzo szczegółowo ......
Mała M. zachwycała się zwisającymi z brzozy ,,gąsieniczkami''. Sama nadała im taką nazwę.
Dzieci rozglądały się dookoła, R. fotografował ciekawe okazy, a ja zachwycałam się pięknem magnolii!
I korzystając z chwili wolnego też starałam się utrwalić w obiektywie kwitnące drzewa ... z daleka i bardzo bliska.
Puste brzuchy domagały się obiadu, więc pomaszerowaliśmy dalej. Ostatnim miejscem obserwacji był trawnik niedaleko naszego domu. Otóż od kilku dni przyglądaliśmy się uważnie upstrzonej mleczami łączce, a właściwie wielu mijanym przez nas trawnikom pełnym owych żółtych kwiatów. Planowałam ich dokładną obserwację i szukanie mleczowego giganta. Jednak nie do końca udało się nam ów plan zrealizować, bo w południe w drodze do szkoły zauważyłam, że ktoś skosił większość naszych okazałych mleczy. Bojąc się, że niedługo wszystkie znikną nam z pola widzenia fotografowaliśmy je sobie.
Zarówno R. jak i Mała M. znają doskonale te kwiaty, ale fascynują je bardzo ze względu na kolor no i ich transformację w dmuchawiec.
Szukaliśmy zatem pełnych kwiatów, pąków i ....
prawie dmuchawców :-).
Oboje byli bardzo pilnymi obserwatorami - botanikami, jak widać na załączonym obrazku :-)
Nie mogłam się jakoś z tym pogodzić, że nasze mlecze zniknęły :-) Wiem, że są one powszechnie uważane za chwasty, ale w świetle słońca i wśród zielonej trawy w dużych ilościach prezentują się imponująco. Było mi żal, że zostały ścięte ... R. jednak bardziej się zmartwił, bo stwierdził, że teraz pszczoły nie będą miały skąd czerpać pyłku i miodek robić!!! Mądry ten nasz sześciolatek!!! Ja nawet o tym nie pomyślałam.... Ponadto R. zna smak syropu z kwiatów mniszka lekarskiego, stąd jego troska zapewne o owe kwiaty o leczniczych właściwościach.
Ten mniszek się ostał jedynie dlatego, że wyrósł na ogromnym pniu ... Tak nam te mlecze się spodobały, że mieliśmy w domu je narysować, przyjrzeć się kształtowi liści itp., ale wybraliśmy wieczorny spacer po grobli. Na rysowanie jeszcze będzie okazji wiele .....
No i jeszcze po drodze przystanęliśmy pod modrzewiem, który obserwujemy w każdej porze roku, a zmiany komentujemy i fotografujemy. Oto efekt naszej wczorajszej obserwacji.
I tak od dwóch dni jesteśmy botanikami, małymi jeszcze i początkującymi. Dziś przytargaliśmy kilka roślinek, by zacząć robić zielnik, ale R. miał zajęcia modelarskie. Jutro może się uda kontynuować nasze botaniczne badania :-)
Do miłego usłyszenia ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz