Od samego rana krzątałam się w kuchni, przygotowując śniadanie, potem obiad (żeby zdążyć zjeść przed wyjściem), no i tort czekał na upieczenie. Na szczęście z pomocą przyszedł mi R., który już od kilku dni miał ochotę na szaszłyki. Pokroiłam mu kiełbasę na plastry, cebulę i mój (prawie już) siedmiolatek zakasał rękawy i sam nabijał kiełbasę na patyczki.
Szaszłyki jak malowane ... |
Dobrze mieć w domu takiego małego kucharza:-) |
Mini szaszłyk Małej M. |
Mała M. gotuje... |
Kawa już na stole ... |
Prezenty dla R. |
Część skarbów Małej M. |
Była tak bardzo przejęta podarunkami, że przez cały pobyt u cioci chodziła z owym plecakiem na plecach, w ręce trzymając oba pluszaki i martwiąc się:
,,jak ja to wszystko zaniosę?''.
Gdy dowiedziała się, że odbierze nas tata, pytała wciąż:
Czy tata jest dość silny, żeby to unieść?
Ale będzie pisanie i rysowanie ... |
Dzieci miały tyle zabawek, że czas jakoś szybko przeleciał im na zabawie. Nawet się nie spostrzegłam, gdy wybiła godzina siódma i Mała M. oznajmiła wszystkim, że jest zmęczona i chce spać. Uspokoiłam ją, że już się zbieramy do domu. Jednak nasza rezolutna trzylatka nie chciała czekać. Poszła do sypialni cioci, wskoczyła w jej pościel (wprawiając mnie w osłupienie i wywołując salwy śmiechu cioci R!.), zapaliła sobie nocną lampkę ... i oznajmiła, że idzie spać. Wróciła jeszcze, by zamknąć drzwi do pokoju i poprosiła nas, byśmy się cicho zachowywali. Ale się uśmialiśmy z tej naszej Małej M. Po kim ona taka rezolutna?!
Nowy lokator .... |
Szybko się spakowaliśmy i wróciliśmy do domu. Tu jednak nagle jakieś siły witalne znów wstąpiły w Małą M. Wyjęła swoje prezenty i, mimo późnej pory, rozpoczęła się zabawa na całego. Karmienie nowych pluszaków, przebieranie ich i wożenie w wózeczku. R. też szybko się wykąpał, przebrał się w piżamę i zaczął rozpakowywać swoje prezenty. Gdyby nie nasze prośby, chyba nie poszedłby spać :-)
Dwa nowe pluszaki jadą na nocny spacer... |
Wówczas Mała M. postawiła przed misiem pudełko pełne zabawek i dokładnie naśladując ton głosu cioci R. zaczęła wypytywać misia:
M: A czy ty byś chciał takie pudełko do zabawy?
Miś: Tak, ja bym chciał.
M: Czy ty byś chciał taką gąsienicę?
No, to ja Ci ją dam.
M: Czy ty byś chciał coś z tego?
Miś: Tak.
M: Weź sobie. Zapakuję Ci to do czegoś, bo ty tego nie uniesiesz.
Słuchając jej, miałam wrażenie, że słyszę ciocię R. Mała M. powtarzała praktycznie jej zdania słowo w słowo. Jakimi wspaniałymi obserwatorami i słuchaczami są dzieci!!! REWELACJA!
I tak miło i przyjemnie spędziliśmy czwartkowe popołudnie i wieczór. Mieliśmy w planach cd. szaleństw dziś po powrocie R. z zerówki. Jednak plany swoją drogą, życie swoją. Gdy położyłam się spać po północy, R. poskarżył się na ból brzucha. No tak, jutro szkoła .. to brzuch boli :-) - pomyślałam. Jednak okazało się, że to nie wymówka w stylu ,,paluszek i główka''. Rozpoczęły się żołądkowe sensacje i noc spędziłam, czuwając przy R. i zmieniając mu pościel. Dziś, w piątkowe południe, wymioty ustały, ale R. wykończony ciężką nocą odsypia zaległości. Biedaczek, nawet nie ma sił, by pobawić się prezentami od cioci. Mam jednak nadzieję, że już jutro będzie mógł bawić się, ile tylko dusza zapragnie.
Tyle na dziś. Miłego weekendu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz