Już miałam nadzieję, że walka z jelitówką zakończona. Jednak moja radość okazała się przedwczesna, bo we wtorkową noc nie zmrużyłam oka. Jelita naszego dziewięciolatka hulały na całego:-) W ruch poszły leki przeciwbiegunkowe i ... miska. Oj, działo się!!! Wizyta u pediatry i ... znów dwa dni przymusowo w domowych pieleszach
|
Niedzielny spacer po grobli... |
Raczej odpadają wspólne wypady, a tym samym jestem zmuszona do siedzenia w domu. Dobrze, że wspiera mnie teściowa, bo inaczej byłabym uziemiona na całego no i Mała M. nie miałaby jak dostać się do szkoły:-)
|
Ale MUSZLA!!! |
Skoro wyjścia ograniczone to postanowiłam podzielić się niedzielnym spacerem pod znakiem ślimaka... Otóż tuż po wejściu na groblę Mała M. krzyknęła:
Ile tu ślimaczków!!!
|
Ślimak Małej M. :-) |
Szła zatem krok za krokiem wpatrując się w trawę i wypatrując brzuchonogów ... Rozbawiła mnie prawie do łez, gdy nagle zawołała:
Mamo, ten ślimak na mnie patrzy!!!
|
Dokąd, to dokąd??? :-) |
Za moment zaś usłyszałam:
Ten ślimak chyba się gdzieś spieszy!!!:-)
|
Piękno w muszli ukryte:-) |
Rzeczywiście, pod nogami roiło się od ślimaków... Szliśmy zatem teraz już bardzo uważnie, zważając, by nie nadepnąć na któregoś z nich.
|
Ślimak R. :-) |
Dzieci tak bardzo przejęły się ich losem, że gdy tylko znajdowały jakiegoś ,,jegomościa z muszlą na grzbiecie'' wędrującego środkiem ścieżki,
|
Uwaga!!! Ślimak na ścieżce!!! |
brały go do ręki i przenosiły na trawę... tam, gdzie były bardziej bezpieczne.
|
Dokładnie przyglądnęliśmy się ślimakom, by sprawdzić, gdzie mają oczy:-) |
Pomimo tego, że mogliśmy tylko godzinę poświęcić na spacer staraliśmy się cieszyć tym wspólnie spędzanym czasem. Przysłuchiwaliśmy się śpiewowi ptaków
|
Tak, tu przysiadł ptak:-) |
no i podziwialiśmy piękno napotykanych co krok ślimaków. Każdy inny... Różny pod względem wielkości,
|
To mój ulubieniec:-) |
koloru muszli czy ciała, a dokładniej nogi ślimaka:-) Rzeczywiście, ślimaków było wokół do wyboru, do koloru. Musieliśmy jednak wracać do domu, bo chcieliśmy jeszcze wziąć udział w wieczornej Eucharystii.
I tak upłynął nam niedzielny popołudniowy spacer ... Ślimaki tak bardzo nas zainteresowały, że w wolnej chwili przeczytałam moim milusińskim kilka ciekawostek. Przestudiowaliśmy nawet schemat budowy brzuchonogów.. Jakież było zdziwienie naszej pięciolatki, że nawet te małe zwierzęta posiadają mózg...:-)
Tyle na dziś... Mam nadzieję, że już jutro R. wróci do zdrowia i będziemy mogli znów we troje udać się na wycieczkę w zielone:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz