Tydzień rozpoczęliśmy odwiedzeniem szpitalnego oddziału okulistycznego, bo podczas przejażdżki na hulajnodze Małej M. wiatr sypnął jakimś drobiazgiem w oko. Przez kilka godzin płukaliśmy obolały narząd, ale wieczorem ból nadal się utrzymywał (miejscowy lekarz odmówił przyjęcia na prywatną wizytę tłumacząc się duża ilością pacjentów!!!! mimo, że pani rejestratorka słyszała płacz naszej pięciolatki podczas rozmowy). Nie było innego wyjścia niż wsiąść do wozu i o 21-ej udać się do stolicy Dolnego Śląska na dyżur okulistyczny. R. spał w aucie, a Mała M. z tatą powędrowała do szpitala. Po 1,5 h siedzenia wrócili, by oznajmić mi, że kolejka jest dłuuuga na kolejne 2-3 godziny siedzenia. Na szczęście tuż przed północą pani okulistka zawołała: Teraz dzieci!!! i Mała M. wreszcie mogła zostać zbadana. Ciała obcego w oku nie znaleziono, ale za to dopatrzono się zapalenia spojówki. Czekał nas zatem jeszcze zakup kropli i ... około 00.30 wróciliśmy do domu.
Kolejne dni tygodnia minęły równie szybko. Miłym akcentem były odwiedziny u naszych przyjaciół z trojgiem dzieci, gdzie Mała M. i R. mogli znów nadrobić towarzyskie zaległości. Dzieci bawiły się wyjątkowo zgodnie, a na zakończenie ,,żeńska ekipa'' przygotowała dla rodziców i gości baletowy występ. Wszystkie małe damy wystąpiły w iście balowych sukniach tańcząc z gracją w rytm muzyki. Widowisko - pierwsza klasa!!!
Resztę tygodnia zdominowały zakupy szkolnych artykułów, prace domowe, nadrabianie zaległości w praniu i segregowaniu stert ubrań ... Mimo wszystko starałam się znaleźć czas na krótkie choć spacery z dziećmi, no i - rzecz jasna - na wspólne chwile z książką. Już teraz myślę, że gdy z początkiem września nasza pięciolatka rozpocznie naukę w zerówce bardzo brakować mi będzie jej w domu. Od lat byłyśmy razem ... nawet gdy odprowadzałyśmy do szkoły R., ona wracała ze mną, siadała na kanapie i często umilała mi czas czytając sobie bądź też opowiadając treść przeglądanych książek. Trudno mi będzie się teraz przyzwyczaić do tego, że nasza najmłodsza latorośl rozpoczyna szkolną edukację i ... czas na czytanie RAZEM będzie jeszcze bardziej cenny i wyczekiwany (chyba przeze mnie najbardziej):-)))
Dziś także kończyłam kompletowanie szkolnych wyprawek. Największym zaś wezwaniem było znalezienie butów na uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego dla naszych pociech. R. już wczoraj szukał obuwia, ale żaden fason jakoś nam nie odpowiadał. Mała M. zaś po przymierzeniu dziś kilku par butów w trzech sklepach wybiegła z jednego z nich skacząc niczym radosny szczygiełek na wiosnę.
Znalazła bowiem buty, jak określiła, ,,mamskie'', czyli w stylu damskich butów noszonych przez mamę na specjalne okazje:-)
Była taka szczęśliwa!!!!!! W domu nie mogła się doczekać chwili, gdy wieczorem zrobiłam przymiarkę, czyli pozwoliłam jej wskoczyć w odświętny szkolny strój. Wybrałyśmy najlepiej pasującą bluzkę, sukienkę (super prezent od naszej wakacyjnej małej przyjaciółki - O. i jej mamy!!!!!), białe rajstopy i ... nowe buty. Jakaż była jej radość. Spacerowała w tym stroju od pokoju do pokoju i kolejno wypytywała tatę i brata, czy pięknie wygląda:-) Widzę jak bardzo już ciągnie ją do szkoły. Nie ma się co dziwić, bo towarzyska z niej osóbka, a do przedszkola nie chodziła, więc teraz będzie miała okazję nadrobić towarzyskie zaległości! Cały dzień upewniała się, czy to już aby na pewno pojutrze jest ów ,,wielki'' dzień!!!
R. jakoś nie pała entuzjazmem na myśl o pierwszym dniu września. Jego pokój jakoś także nie wskazuje, że kończą się czasy beztroskich zabaw i trzeba zacząć odgruzowywanie swego królestwa:-) Póki co czeka na niedzielę i chyba na tatę, który wybawi go z opresji uprzątnięcia owego bałaganu. Zanim jednak to nastąpi dziś przez dzień cały w wolnych chwilach (zaliczył także piknik lotniczy!!!) budował rozmaite pojazdy z klocków lego.
Samoloty R. :-) |
Ja też chcę takie autka!!!
Tak, tak... R. najwyraźniej wcześniej nie doceniał możliwości swej młodszej siostrzyczki!!!!:-)
Niczego sobie autka Małej M. :-))) |
Mała M. też lubi, naśladując poczynania brata, czasem coś skonstruować (jak choćby nowatorski pojazd z klocków lego przed kilkoma dniami), czy
Śmiała konstrukcja Małej M. :-) |
dziś z papieru zmajstrować wagonik-koszyczek, którym - po zawieszeniu na nitce - miała podróżować jej lala.
Koszyk-wagonik Małej M. :-) |
Dziś najpierw Mała M. przeczytała fragment książki o zabawnej śwince, która na pierwsze samodzielne zakupy się wybrała (,,Mela na zakupach'' Evy Eriksson wydana przez wyd. Zakamarki), a potem ja jej przeczytałam kolejną książkę o zabawnych przygodach psa w czerwonym berecie, zwanego Kostkiem (,,Kostek w cyrku''*).
Gdy tylko odczytałam ostatni wers, Mała M. pobiegła po kartkę, by na papierze uwiecznić głównego bohatera. Ogromną radość sprawiła mi owym rysunkiem, zwłaszcza, że swej mamie ów wizerunek Kostka zadedykowała!!!! Obrazek powiesiłam na lodówce i coś czuję, że z łezką w oku będę nań zerkać już od wtorku, gdy nasza Mała M. zasiądzie już na dobre w szkolnej ławie....
KOSTEK i jego najlepszy przyjaciel - pan PIĘTKA!!!! |
Do miłego usłyszenia!!!
*Kostek w cyrku, Alex T. Smith, Hachette Polska, Warszawa, 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz