Jednak, jak się okazało, jej odczytanie wymagało również ode mnie pewnego wysiłku i dostarczyło mi dużo radości. Przedstawiam zatem całość i zachęcam do samodzielnego odszyfrowania treści. Pomóc mogę jedynie dodając, że R. z racji swej leworęczności preferuje kolejność czytania (niczym po arabsku:-)) od prawej do lewej:-)
I końcówka historyjki:
Czyż nie jest to świetna zabawa również dla rodziców - czytelników:-)? [Jutro wspólnie siądziemy do komiksu i poprawimy razem błędy tworząc poprawną wersję.]
Kolejna sposobność obserwacji pomysłowości mych pociech nadarzyła się podczas wizyty u babci. Przekonałam się znów, że im mniej zabawek wokół, tym lepsze pomysły przychodzą dzieciom do głowy. Wyciągnęliśmy z kąta torbę pełną rupieci i na dłuższy czas dzieci znalazły sobie zajęcie.
Trochę rupieci, a ILEŻ RADOŚCI! |
M. - jak na prawdziwą gospodynię i mamę dla swych lal przystało - z całej masy pudełek, kartoników i kubeczków oraz odrobiny mąki i wody - ugotowała obiad. W pewnym momencie nawet tak bardzo się przejęła swą rolą, że na moment przerwała zabawę mówiąc:
,,OJEJ, MOJE LALECZKI SIĘ NUDZĄ!'' Przytuliła każdą z nich i uspokoiła słowami: ZARAZ będzie pyszny obiadek!!!
Jedna z lal czeka już na obiad |
Warto zatem czasem gdzieś upchnąć trochę staroci, bo mogą się dzieciom przydać na czarną godzinę:-).
Było i świętowania Dnia Chłopaka, ale to już temat na kolejny wpis. Pora kończyć, bo jutro poniedziałek, czyli powrót do rzeczywistości ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz