Otóż tuż po szkole powędrowaliśmy na chwil kilka na plac zabaw, żeby odreagować kilkugodzinne siedzenie w ławce i nacieszyć się słoneczną aurą. Potem obiad i ... pędem na zajęcia plastyczne, które od niedawna prowadzi nasza znajoma. Mieliśmy okazję uczestniczyć w nich już w trakcie wakacji. Teraz jednak zaprowadziłam naszego ośmiolatka na zajęcia w utworzonej właśnie grupie dla 6-8 latków. Od kilku lat bowiem obserwujemy, że R. lubi wykonywać wszelkie prace plastyczne. Dwa lata temu przez kilka miesięcy uczestniczył w zajęciach koła modelarskiego, gdzie sklejał papierowe modele. Marzy mu się jednak (chyba) prawdziwa nauka rysunku.
Pierwszy rysunek Małej M. dla swojej Pani z zerówki:-) |
I tak w piątkowe popołudnie zostawiłam go na zajęciach, a sama z Małą M. pognałam do przychodni sprawdzić stan gardła i ,,pochwalić się'' odkrytym w piątkowy poranek katarem:-) Okazało się, że antybiotyk działa i Mała M. będzie wkrótce w formie. Jakże miło było teraz wrócić do domu i nacieszyć się towarzystwem naszej rezolutnej pięciolatki. Był czas na oglądnięcie ,,Muminków'', krótką lekcję angielskiego i wspólne czytanie. Kiedyś tak właśnie spędzałyśmy czas, gdy R. był w szkole. Teraz już o takie chwile trzeba zabiegać gdzieś pomiędzy szkolnymi i domowymi obowiązkami:-)
Nasza krótka lekcja angielskiego:-) |
Po dwóch godzinach ze swych pierwszych zajęć wrócił z tatą nasz ośmiolatek. Od wejścia do domu opowiadał, jak spędził ów czas, a mi wręczył kilka kartek papieru. Z przyjemnością obejrzałam jego prace. Głównym tematem było narysowanie domu. Bardzo mi się spodobał jego rysunek, a jak dowiedziałam się, że było to rysowanie domu DO GÓRY NOGAMI to byłam pełna podziwu. Sama bym tak nie narysowała:-) Jak dla mnie - super!
Cała praca była wykonana kredkami akwarelowymi. Nie miałam pojęcia, że takie w ogóle istnieją:-) Najpierw zatem powstał rysunek wykonany kredkami, które potem zostały rozmyte za pomocą pędzla. Efekt bardzo mi się spodobał!!!
domku z krzywymi oknami ...
i nawet jakieś wizerunki twarzy stworzył nasz mały artysta:-) Miały być same figury geometryczne, ale R. przerobił je na swój sposób. Ciekawa jestem dalszych jego poczynań w dziedzinie rysunku, malarstwa i rzeźby:-)
Niestety dla Małej M. nie ma oferty zajęć, ale w trakcie wakacji także nasza pięciolatka miała tam swoje przysłowiowe pięć minut. Najpierw bowiem mogła pochwalić się, jak doskonale radzi sobie z kolorowaniem,
Żółw kolorowany łapką Małej M. |
a potem dostąpiła niebywałego zaszczytu, jakim było malowanie na najprawdziwszej w świecie sztaludze. Jakaż ona była szczęśliwa!!!
Najpierw powstał zimowy pejzaż z mamą (chyba) z dzidziusiem w brzuchu, za którą kroczy - jak podejrzewam - mały R.
Potem, na życzenie pani prowadzącej, Mała M. wprowadziła więcej barw, tworząc równie sympatyczny obrazek:-) Tu już i kredki i farby poszły w ruch.
Nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć ulubionej tematyki Małej M., czyli wózeczka i wysokich obcasów. Zobaczcie sami:-)!!!!
Najpierw powstał zimowy pejzaż z mamą (chyba) z dzidziusiem w brzuchu, za którą kroczy - jak podejrzewam - mały R.
Potem, na życzenie pani prowadzącej, Mała M. wprowadziła więcej barw, tworząc równie sympatyczny obrazek:-) Tu już i kredki i farby poszły w ruch.
Nie mogło, rzecz jasna, zabraknąć ulubionej tematyki Małej M., czyli wózeczka i wysokich obcasów. Zobaczcie sami:-)!!!!
Owe wakacyjne zajęcia zakończyliśmy wówczas przygotowaniem ramki na odlew z gipsu. Lwa kilka dni wcześniej zrobił z gliny nasz ośmiolatek z tatą. Po tak atrakcyjnych zajęciach w lipcu, teraz R. bardzo chce doskonalić swe plastyczne zdolności na zajęciach u pani D. :-)
Do miłego usłyszenia!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz